1. Pan Jezus pragnie naszych serc?

Święta Teresa pytała się Pana Jezusa: “Panie, czy znałeś moje słabości i wady wtedy kiedy mnie wybrałeś. Tak – te, które ty znasz i wiele innych. Och, Panie Jezu – jakże masz zły gust. Ale zachowaj go aż do końca. Gorzej to dla Ciebie, ale dla mnie lepiej”.

Jezus uczynił wszystko ażeby wyżebrać naszą miłość. Pragnie jej bardzo, tak że bez niej ten który jest wieczną szczęśliwością nie może być szczęśliwy. „Pragnę – mówił pewnego dnia do św. Małgorzaty Marii Alacoque. Płonę pragnieniem bycia kochanym. Chciałbym nawrócić dusze aby mnie kochały. Mówił też, że bardziej cierpi z powodu niewdzięczności, że jego miłość jest nie kochana niż wtedy gdy cierpiał w czasie męki krzyżowej.

Do św. Matyldy Jezus mówił: „Posiadam wszystko w nadmiarze. Nie brakuje mi niczego jak tylko serca człowieka”. Serce Jezus, które kocha nas miłością bezgraniczną, które jest nie kochane przez dzisiejszy świat pragnie naszego serca. Zdarzyło się raz w życiu św. Antoniego z Padwy, że do jego celi pewnego razu zapukał młodzieniec. Na plecach miał dużą torbę. Święty zapytał się go czego chce. Młodzieniec ściągnął torbę z pleców, otworzył ją i ukazał świętemu, że znajdowały się w nim błyszczące jak rubiny serca wielu osób. Zobacz – jak są piękne. Tak, rzeczywiście błyszczą. Daj mi także i swoje. Ja jestem Jezus, który Cię kocha.

 

2. Co się dzieje z osobą, która przeżywa prawdziwe spotkanie z Chrystusem?

Po pierwsze nie pragnie już więcej realizować własnych pragnienia (te ludzkie dobre pragnienia), ani być niewolnikiem osobistych uczuć. Otwiera się na pragnienia Chrystusa. Kiedy prześledzimy zachowanie się św. Piotra, opisane w Dziejach Apostolskich (por. Dz 10, 1-33) to widać, że w czasie duchowego widzenia Piotr zrozumiał, że Bóg jest zbawicielem wszystkich ludzi. Odkrywa pragnienia Pana i idzie głosić Ewangelię poganom. W ten sposób przekracza swoje postawę antypatii wobec chrześcijan nie będących żydami.

Inny element, który wskazuje, że po spotkaniu z Chrystusem dokonuje się proces wzrostu, jest fakt, że relacja z Chrystusem powinna stać się ożywczą syntezą obecności i interpretacji. Osoba przyjmując za swoje pragnienia Chrystusowego Serca, odkrywa ich znaczenie i potrafi zastosować je do rzeczywistości. To przejście od pragnień do konkretnej rzeczywistości można zobaczyć na przykładzie Zacheusza (por. Łk 19, 1-9). Został on dotknięty tym, że Jezus potraktował go jako przyjaciela, kogoś bliskiego Jego Sercu. Zacheusz nie tylko rozpoznał pragnienie Jezusa, i gratyfikację z tym związaną (poczucie się dobrze). Rozpoznał także propozycję dojrzałego, prawdziwego życia; życia w pełni bo ofiarowanego. W swojej decyzji Zacheusz uświadamia sobie, że wokół niego znajdują się ludzie potrzebujący pomocy, z którymi powinien podzielić się własnymi dobrami. Kryteria Jezusowego Serca stają się dla niego sensem życia. Każde wydarzenie posiada swój sens, swoje znaczenie, które domaga się jakiegoś działania. Koniecznym jest dokonywać rozeznawania, gdzie są moje pragnienia a gdzie pragnienia Jezusa i jakich domagają się działań. Jezusowa miłość wobec danej osoby nie opiera się na zaspakajaniu jej naturalnych pragnień. Proponuje On Boże prangnienie jako ostateczny punkt odniesienia. Zdarza się więc, że spotkanie z Jezusem przeszkadza, prowadzi do oporów.

Ewangeliści ukazują, że osoba Jezusa stawała się dla wielu skandaliczną i nie do przyjęcia. Jedną z takich osób, która postawiła opór Jezusowej propozycji jest bogaty młodzieniec (por. Mk 10, 17-22). Jego życie opierało się na materialnym i duchowym bezpieczeństwie. Wobec jego pragnienia by pójść za Jezusem, staje się On bardzo wymagający. Prosi o zostawieni wszystkich swoich bogactw i zabezpieczeń. Młodzieniec nie przyjmuje propozycji. Przede wszystkim skupia się na tym co traci, a nie zauważa możliwości przebywania z Jezusem. Potrzeba bezpieczeństwa okazała się mocniejsza od relacji z Tym, który potrafi spoglądać z miłością.

Doświadczenie chrześcijańskie charakteryzuje się zatem obecnością oporów, to znaczy stanów nie-pragnienia danej wartości przez człowieka. Opory, rezygnacje są kolejnym etapem na drodze ku doświadczeniu pełni. Pozwalają nabrać nowej świadomości. Kreują psychiczno-duchową walkę. Także Jezus przeżywał w swoim Sercu opór. Akceptując wolę Ojca, aby umrzeć za zbawienie wszystkich ludzi, prosił w Ogrodzie Oliwnym by mógł uniknąć cierpienia i śmierci. Walka pomiędzy pragnieniami a potrzebami jest do nie nieuniknięcia.

Analizując doświadczenie Jezusa, Jego relację z Ojcem, widoczna jest postawa identyfikacja, jedność z pragnieniem Ojca (por. J 15, 9). Zjednoczyć się z pragnieniem Ojca oznaczało jednocześnie bycie solidarnym z ubogimi, prześladowanymi, chorymi (por. Mt 25, 33-36). Dla uczniów Chrystusa nie wystarczy być blisko Niego, jeśli nie dokona się zmiana jakościowa relacji w relację miłości, która pragnie odpowiedzieć na Boże pragnienie oraz być solidarnym z „ubogimi”. Dla każdego chrześcijanina Serce Jezusa staje się największym pragnieniem i normą postępowania.

To przejście od „bycia blisko” do „identyfikacji” i „zjednoczenia” jest procesem bardzo ważnym na drodze dojrzałości. Szczególnie ważnym w duchowości Serca Jezusa, gdzie można pozostać tylko na etapie uczuciowego „bycia blisko” Serca Jezusa, tak jak dziecko jest blisko matki. Zjednoczenia się w miłości oznacza odczuwać głos pragnienia pochodzącego z wysoka. Staje się ono największą wartością, jedyną wartością dla osoby wierzącej. Inne wartości pełnią wobec niej rolę służebną. Stwarza możliwość dojrzałego postępowania, a przede wszystkim odkrycia głębokiego sensu bycia osobiście umiłowanym. Takie dojrzewanie nie dokonuje się za jednym razem i wymaga wytężonej pracy nad sobą.

Kontemplując Serce Jezusa, będąc w głębokiej i zażyłej relacji z Nim osoba ludzka znajduje się na drodze oczyszczenia, widzianej jako przechodzenie od niedojrzałości do dojrzałości, od egoizmu do daru z własnego życia dla Boga i ludzi. Świadectwa takiej drogi odnajdujemy w życiu wielu osób mistycznych. Dla większości z nich duchowość Serca Jezusa była drogą dojrzewania uczuciowego.

Mistyk żyje nieustanną świadomością, że Bóg jest osobą, która kocha, bez względu na sytuacje. Także ta miłość integruje wszystkie dynamizmy życia psychicznego mistyka w jedno wyjątkowe centrum. Sprawia, że przeżywa on radość i daje się prowadzić aż tego momentu, kiedy odda swoje życie jako totalny dar.

 

3. Czy to widać w praktyce życia?

Mistycy na opisanie stanu dojrzałości uczuciowej używają pojęcia „wolność wewnętrzna”. W swoich pismach ukazują, że ich uczuciowość była wolna, po to by mogli kochać. Tej postawie towarzyszą uczucia pokoju i radości (por. Ga 5, 22). Ich dojrzałość uczuciowość staje się widoczne wtedy, kiedy dokonuje wyborów emocjonalnych w trudnych dla nich sytuacjach. Na przykład św. Jan od Krzyża, kiedy był zamknięty za karę w celi, kieruje się uczuciami pokoju i miłości, a unika nienawiści i depresji. Również św. Teresa z Lisieux w relacji do nielubianej siostry pragnie kierować się ofiarną miłością.

Mistycy są również świadkami drogi dojrzewania uczuciowego. W wielu swoich pismach dają świadectwo, że uczucia są konsekwencją pamięci emocjonalnej i myśli, które wokół niej krążą. Jeśli jakaś osoba jest smutna, powinna przypomnieć sobie doświadczenie szczęścia, ewentualnie zmienić lub wyeliminować myśli, które są u podłoża nieprzyjemnego uczucia. Uwięziony przez współbraci św. Jan od Krzyża, przypominał sobie szerokie i piękne przestrzenie, sytuacje szczególnych doświadczeń duchowych, którym towarzyszyły pokój, radość i miłość.

Dla mistyków bardzo ważne było rozliczenie się z przeszłością, to znaczy nawrócenie negatywnej rzeczywistości i odkrycie co w danej sytuacji jest dobrego. Pytali się: jakie dobro jest obecne w tym wydarzeniu? lub: co dobrego może zrodzić Bóg w tej, konkretnej sytuacji? Nie można zapomnieć, że w życiu mistyków fundamentem emocjonalnych przemian była miłość odczytana jak dar, a zarazem wezwanie do szczególnej odpowiedzi.

Świadectwo wielu mistyków, którzy kontemplowali Serce Pana Jezusa tylko potwierdza to co zostało już opisane. Głęboka relacja z Umiłowanym, owocowała dojrzałością życia uczuciowego. W historii św. Lutgardy z Aywières czytam, że pewnego dnia miała odbyć spotkanie z młodzieńcem, który do niej się zalecał. Kiedy, siedząc, oczekiwała na niego, zjawia się inna osoba. Był to Chrystus, który odkrył swój boku i ukazał jej ranę po ciosie zadanym włócznią żołnierza. Skierował potem następujące słowa: „Nie szukaj więcej uroków próżnej miłości. Popatrz tu i od teraz wpatruj się w to, co powinnaś ukochać. Obiecuję ci zakosztować najdoskonalszej słodyczy”.

W innych świadectwach, opisujących mistyczne relacje z Sercem Jezusa, język tych opisów wydaje się, że jest zbyt romantyczny, a sam opis trąci sentymentalizmem. Taki jest jednak język mistyków, którzy często na wyrażenie tego czego doświadczyli używali szczególnych wyrażeń i zwrotów. Bez doświadczenia spotkania z Sercem Jezusa nie jest możliwe powiedzenie „gorące uczucia”, lub „pasja”, „słodkie serce” „ogień miłości”. Świadomość mistycznej jedności z Sercem Jezusa czyniła z mistyków osoby, które z realizmem przeżywały codzienność, z jej konfliktami i wyzwaniami. Czynił to po to, aby dopełnić pragnień tegoż Serca i prowadzić apostolat w warunkach trudnych, zewnętrznie i wewnętrznie.

Mistycy Serca Jezusa ukazują także, że kiedy wspólne pole doświadczenia uczuciowego a zarazem religijnego pogłębi się to następuje tzw. „zamiana serc”. Jest to niewypowiedziane misterium jedności transformującej, kiedy to osoba rzeczywiście otrzymuje „nowe serce” – nową wolę, nową zdolność odczuwania i oceniania rzeczywistości, aby we wszystkim zjednoczyć się z tymi dążeniami, które były w Sercu Jezusa. Dlatego w życiu mistyków rodziła się głęboka pokora. Wiara stawała się zaufaniem i przylgnięciem do Bożej woli. Życie stawało się darem z siebie w miłości, wynagrodzeniem, oddaniem się, Obecna był wewnętrzna wolność. Mistycy od Serca Jezusa nie tylko uczyli się opanowywać własne emocje, ale przemieniali niektóre aspekty własnej osobowości. Stawali się zręcznymi, dynamicznymi, uważnymi na duchowe i materialne potrzeby drugich, zdolnymi do silnych więzów międzyludzkich ze wszystkimi i nie pozbawionymi wielu, licznych kryzysów.

Duchowość Serca Jezusa „rozwiąże w pewnym sensie codzienne cierpienie, pomagając przejść do pustki do nadziei. Rozwiąże przez pojednanie się na poziomie historycznym (fakty) i na poziomie uczuciowym (wrażenia i uczucia)”.

 

4. Co uczynić w wymiarze praktycznym?

W wymiarze praktycznym wydaje się być godna polecenia droga proponowana przez A. Cencini. Po pierwsze należy ponownie wniknąć z własnymi odczuciami w obiektywne tajemnice Serca Jezusa. Jest to możliwe przez tak zwane „stany serca”, czyli wewnętrzne przeżycia Jezusa. Takie „stany serca” są ważniejsze niż czyny w życiu Jezusa. Zewnętrzne czyny w każdym historycznym misterium przeminęły, zaś stany pozostają. Na przykład czyny ofiarne Chrystusa były ograniczone czasowo, zaś Jego postawa ofiarnicza i oddanie się Ojcu są trwałe, są stałe aż do tej pory. Boża moc, przez którą dokonała się ta tajemnica; wewnętrzny stan (état) w przeciwieństwie do tajemnicy zewnętrznej; gotowość, aby nas doprowadzić do swego Ojca; co więcej, nawet uczucia z tym związane są dla Jezusa stale teraźniejsze. Zobowiązuje to, by nie uważać tajemnic Jezusa za przeszłe i wymazane z pamięci, lecz jako coś, co jest żywe, teraźniejsze, faktycznie wieczne. Istnieją niezliczone tajemnice z życia Jezusa. Dlatego nie jest możliwe, aby się z tymi wszystkimi tajemnicami zjednoczyć, przynajmniej nie w takim samym stopniu i intensywności. Było to możliwe jedynie w przypadku Maryi, Matki Jezusa. Przy wyborze tego, co jest najbardziej pożądane, czciciele Najświętszego Serca Pana Jezusa niech starają się przede wszystkim zjednoczyć z tymi tajemnicami, w których Serce Jezusa najmocniej się zaangażowało, gdzie działało jedynie z niepojętej miłości – a było to z pewnością w Nazarecie, Wieczerniku, na Górze Oliwnej i na Krzyżu.

Innymi słowy, w tej fazie kontemplacji, zapatrzenia się, chodzi o współdziałanie z Duchem świętym, obecnym w Sercu Jezusa oraz w sercu osoby wierzącej, po to aby być pociągniętym przez Serce Jezusa i Jego sposób myślenia, wartościowania, odczuwania, decydowania.

Następnie proponuje się, aby ponownie rozważyć z Sercem Jezusa subiektywną historię własnych uczuć. Istotnym wydaje się tu wykorzystanie pamięci emocjonalnej. Chodzi bowiem o zagłębienie się w naturę własnych uczuć, emocji, pobudek, motywacji działania, sympatii i antypatii, tego, co przyciąga i odpycha, aby przez to skonfrontować się z uczuciami i sposobami zachowania Serca Jezusa, oraz by się dowiedzieć, w czym trzeba się nawrócić by stać się człowiekiem o „nowym sercu”. Jest to moment refleksyjno-pokutny.

Kolejnym etapem jest ponowne rozważenie własnej historii, ale wobec tajemnic Serca Jezusa. Celem jest odkrycie tych faz życia, w których Serce Jezusa zaprasza, aby odnowić-przeżyć we własnym sercu na nowo tajemnicę zbawienia. Innymi słowy osoba jest zaproszona, by dokonać interesujących odkryć, ale razem z Chrystusem. Może się okazać, że cierpienie, niesprawiedliwość, oszczerstwo, żałoba, nieprzyjemne uczucia, mogą się okazać momentami, które zawierają Bożą miłość i łaskę. Szczególnie jest to ważne dziś, kiedy panuje tzw. „the happiness mentality” (mentalność szczęścia) nie znosząca nieprzyjemnych uczuć i wydarzeń. Główna jej teza brzmi: „jeśli przeżywasz własne życie we właściwy sposób jesteś szczęśliwy. Jeśli nie czujesz się szczęśliwy, to znaczy, że robisz coś złego”. Ci, którzy żyją według zasad tej mentalności, szukają najszybciej jak to jest możliwe rozwiązania lub stłumienia stanu nie bycia szczęśliwym. Takie podejście pozbawia życie pełni, która pojawia się właśnie w tych sytuacjach, nieuniknionych w życiu. Owocem mentalności szczęścia jest również nieczułość na cierpienie innych, bo każdy powinien tak zorganizować własne życie, aby wyeliminować wszelką niewygodę. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że dla niektórych praktyka duchowości Serca Jezusa będzie miała sens tylko wtedy, gdy pomoże zaadaptować się do wymogów życia i rozwiązać trudność. Na takiej drodze nie będzie istniało odniesienie do pełnienie woli Bożej, do wdzięczności i przynoszenia Bogu chwały. Zatem to jest przeciwne niż etap rozważania własnej historii życia wobec tajemnic Serca Jezusa, gdzie osoba na pewno nie uświadomi sobie, że może sama siebie uczynić świętą, a będą świętą stanie się szczęśliwą. Prawdziwy czciciel Serca Jezusa będzie daleki od przekonania, że wiara jest zdeterminowana nastrojem, szczęście znakiem miłości Boga, a nieszczęście odrzuceniem przez Boga.

Ostatni etap polega na przeżyciu uczuć subiektywnych, szczególnie nieprzyjemnych, ale które pośredniczą w przekazywaniu obiektywnej łaski. Uczucia powoli nawracają się i otrzymują nowe bodźce. Uczucia same z siebie nigdy nie są cnotami luba wadami. W tej sytuacji mogą stać się cnotami, dyspozycjami serca. To co wcześniej było niechcianie i odrzucane, teraz osoba przyjmuje, nawet za cenę trudu i cierpienia. Zdaje sobie bowiem sprawę, że w ten sposób jednoczy się z Sercem Jezusa i realizuje prawdziwe „ja”. W jej życiu dokonuje się proces dojrzewania, odkrywania, że każde wydarzenia, każda sytuacja są miejscem obecności Boga, którego kocha. W tym sensie, również uczucia nieprzyjemne, takie jak złość, rozczarowanie, irytacja, lęk mogą pochodzić od Boga. Niekoniecznie muszą być niszczące, lub osłabiać wiarę, nadzieję, miłość. Mogą wskazywać jak daleko osoba jest jeszcze od Serca Jezusa i być jednocześnie zaproszeniem by właśnie w tych stanach emocjonalnych doprowadzić do zjednoczenia się z Sercem Jezusa, które też przeżywało i wyrażało gniew, rozczarowanie, lęk. Jak to już zostało wiele razy uwydatnione, w życiu Jezusa, te z ludzkiego punku widzenia nieprzyjemne uczucia było odwrotną stroną Jego miłości do Ojca i do ludzi. Z Bogiem komunikujemy się przede wszystkim przez nasze serce i przez Serce Jezusa. Nie jest więc czymś złym wyrażania na modlitwie uczuć nieprzyjemnych. Tylko w taki sposób osoba osiągnie głębszy stopień życia duchowego i doświadczy Bożej czułości i współczucia i prawdziwego ludzkiego sukcesu.

 

W kaplicy św. Maksymiliana Marii Kolbe przy ul. San Teodoro w Rzymie znajduje się obraz Serca Jezusowego na którym św. Małgorzata Maria Alacoque pełna zachwytu kontempluje Jezusowe Serce. W głębi obrazu widnieje postać św. Franciszka zatopionego w modlitewnej ekstazie. Pan Jezus wskazuje św. Małgorzacie na św. Franciszka. Z historii jej objawień wynika, że św. Franciszek to święty, który najbardziej ukochał Serce Boże. Pan Jezus szczyci się Franciszkiem i ukazuje go św. Małgorzacie jako owoc wyjątkowej miłości do Boga i do Kościoła. Wiemy, że św. Biedaczyna, żył tak blisko Serca Jezusa, że uczestniczył poprzez dar stygmatów w widzialny i dotykalny sposób w ranie boku. Często prosił Pana, aby dał mu łaskę tak Go kochać jak On sam go kocha. Marzył nawet o męczeństwie dla Serca Jezusa. Z tego obrazu, ze św. Franciszkiem w tle wypływa przesłanie: „Uczcie się od Franciszka zjednoczenia z moim Sercem. Mógł Franciszek, możecie i wy. Nie lękajcie się, jestem Sercem Bożej miłości”.