Zanim przejdziemy do zagadnień związanych z praktyką ubóstwa zakonnego w trosce o ubogich, spójrzmy na szerszy kontekst tego zagadnienia. Pierwszy element, na który warto zwrócić uwagę, to ewidentny i niespotykany dotąd w historii ludzkości postęp umożliwiający dostatnie życie wielkiej licz­bie ludzi. Nigdy w dziejach tak wielu ludzi nie żyło tak dostat­nio. Jakość życia w bardzo wielu krajach znacznie się poprawiła. To, co w niedawnej jeszcze przeszłości było dostępne tylko dla nielicznych (np. ogrzewane mieszkania, urozmaicone jedzenie, dostęp do opieki medycznej itp.), dzisiaj jest upowszechnione na masową skalę i nie wyobrażamy sobie życia bez tak wielu udogodnień, które stały się dostępne dzięki rozwojowi techniki i postępowi np. w dziedzinie produkcji rolnej. Co więcej, nawet ludzie pozbawieni wielu dóbr wiedzą, że gdzie indziej na świecie są one powszechnie dostępne i pragną wejść w krąg bene­ficjentów postępu. To przekonanie o możliwości wyrwania się z ograniczeń natury i poprawy własnego losu po raz pierwszy zweryfikowało się na masową skalę w Stanach Zjednoczonych już w XVIII wieku. Masy emigrantów przybyłych z Europy za­częły żyć w obfitości i miały perspektywę realnej poprawy swo­jego losu[1].

Ubóstwo, nędza, kiepska jakość życia nie są już więcej akcep­towane. Inaczej było w przeszłości, gdy mówiono o „naturalnej” różnicy między bogatymi i ubogimi. Ci pierwsi doświadczali Bożego błogosławieństwa, a ci drudzy byli skazani na tkwie­nie w swoim mizernym stanie i mieli oczekiwać na poprawę losu w przyszłym życiu. Co więcej, istniały teorie, że ludzi na­leży utrzymywać w nędzy, aby się nie buntowali. W 1856 roku Alexis de Tocqueville przypomniał, co pisał w politycznym te­stamencie kardynał Richelieu i jakie były późniejsze poglądy: „«Gdyby lud był zamożny, trudno byłoby go utrzymać w ryzach» (Richelieu). W wieku osiemnastym, nie posuwając się już tak daleko, uważano wszakże, że chłop nie pracowałby, gdyby go wciąż nie przynaglała bieda: nędza jest uważana za jedyny środek zapobiegania lenistwu. Dokładnie tę samą teorię zdarza­ło mi się słyszeć na temat Murzynów w naszych koloniach”[2].

Dzisiaj, gdy doświadczamy dobrodziejstwa rozwoju, poprawy warunków życia i dostępności do wysokiej jakości usług trzeba rozwijać poczucie wdzięczności wobec Boga. To postawa wy­zwalająca od pokusy przypisania sobie przez ludzkość wszyst­kich osiągnięć i zamknięcia się na relację z Bogiem Stwórcą, który polecił ludziom czynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1). Nadszedł czas wielbienia i odrzucenia poglądu, że stan ubóstwa jest wyrazem woli Bożej. Jan Paweł II stwierdził: „Nie mów­cie, że wolą Bożą jest, abyście pozostawali w biedzie, chorobie, złych warunkach mieszkaniowych, godzących w Waszą god­ność osób ludzkich. Nie mówcie: «To Bóg tego chce». Wiem, że nie wszystko zależy tylko od Was. Wiem, że dużo należy do in­nych, aby skończyć ze złymi warunkami, które Was dotykają, albo je poprawić. Ale to Wy musicie zawsze być pierwsi w ulep­szaniu Waszego życia we wszystkich jego przejawach. Musicie pragnąć przezwyciężyć złe warunki, podać ręce jedni drugim, aby wspólnie szukać lepszych dni; nie czekać na wszystko z zewnątrz, ale zacząć robić wszystko co możliwe, spróbować się kształcić, aby mieć więcej szans na poprawę: oto kilka ważnych kroków, jakie musicie uczynić na swej drodze”[3].

We współczesnym świecie ubóstwo materialne nie jest już ak­ceptowane i mamy obowiązek wykorzystać wszelkie środki dla poprawy losu ludzi. Czy zatem praktykowanie ubóstwa zakon­nego ma sens, a jeśli tak, to jak powinno się przejawiać?

Naśladowanie ubogiego Nauczyciela z Nazaretu

Niejednokrotnie w dyskusjach broni się Kościoła przed za­rzutami o nadmierne bogactwo, które pochodzą z różnych śro­dowisk. Mówiąc jednak o bogactwie i ubóstwie Kościoła, nie możemy zapomnieć, iż postulat ubóstwa jest wewnętrznym im­peratywem wypływającym z Ewangelii. Dlatego marzenie pa­pieża Franciszka o Kościele ubogim dla ubogich nie jest czymś nowym i ma swoje głębokie racje. Najważniejszą z tych racji pozostaje przykład i nauczanie Jezusa z Nazaretu. Zmieniły one świat oraz sposób patrzenia na Boga i ludzi. Dotyczy to rów­nież problemu ubóstwa i ubogich. Wcielony Syn Boży – jak to kapitalnie ujął św. Paweł – będąc bogaty, stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić (por. 2 Kor 8,9), wybrał ubó­stwo i słabość jako narzędzia do realizacji swojej zbawczej mi­sji. Począwszy od narodzenia w warunkach skrajnego ubóstwa, poprzez życie wędrownego nauczyciela, który „nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20), a skończywszy na męce i śmierci, Jezus utożsamił się z ubogimi, dając im w pewnym sensie pierwszeństwo.

Zaraz na początku swojej działalności obwieścił, iż został po­słany, aby ubogim głosić Dobrą Nowinę (Łk 4,18). Ukazuje się jako ten, którego pierwszym zadaniem jest głoszenie Ewange­lii, ale też jako Mesjasz ubogich, który sens swojej misji widzi w spełnieniu się słów proroka Izajasza: „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, abym głosił dobrą no­winę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych, żebym zapo­wiadał wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę (...)” (Iz 61,1-2; por. Łk 4,18-21). Kierowany tym przekonaniem, idzie do ludzi chorych i zepchniętych na margines życia, uzdrawiając i poma­gając, niosąc nadzieję i przypominając, że ich życie ma wartość, a nadzieja na osiągnięcie zbawienia i wyzwolenia z różnorakich zniewoleń nie jest płonna.

Według Jezusa, dobre użycie bogactw polega przede wszyst­kim na wykorzystaniu ich do polepszenia losu ubogich, prze­wartościowaniu znaczenia tych dóbr tak, aby nie stanowiły, jako „niegodziwa mamona”, przeszkody dla ufnego przylgnię­cia do słowa Bożego. Można śmiało stwierdzić, iż poszukiwa­niu bogactwa Jezus nie przeciwstawia poszukiwania ubóstwa jako takiego, lecz poszukiwanie całkowitej ufności Bogu (por. Mt 6,25nn; Łk 12,32-34). Ukazuje ludziom cele wyższe niż za­biegi wyłącznie gospodarcze. W tym świetle ubóstwo rzeczy­wiste należy widzieć jako środek ułatwiający nieskrępowane przyjmowanie Bożych darów i całkowite poświęcenie się na służbę Bożego królestwa. Natomiast zbytnie zaufanie we wła­snym bogactwie, prowadzi niejednokrotnie do skąpstwa, oszu­kiwania samego siebie i nie pozwala dostrzec prawdziwego sensu życia (por. Łk 12,16-21), który nie może być utożsamiany z posiadaniem bogactw. To dobra stworzone mają służyć czło­wiekowi, a nie na odwrót.

W refleksji nad Jezusowym nauczaniem dotyczącym ubó­stwa nie sposób pominąć tzw. błogosławieństw sformułowanych w Kazaniu na górze, gdyż są one nowym kodeksem moralno­ści, streszczającym ideał chrześcijańskiej doskonałości. Pierw­sze z nich – przekazane w dwóch nieco odmiennych wersjach św. Mateusza (Mt 5,3) i św. Łukasza (Łk 6,20) – nazywa ubo­gich błogosławionymi i zapewnia, że to właśnie oni posiądą kró­lestwo niebieskie. Wybitny znawca tematyki błogosławieństw J. Dupont jest przekonany, że w obu wersjach błogosławieństw

chodzi o „ubogich”, którzy są przeciwstawieni „bogatym”, a św. Mateusz, używając zwrotu „ubodzy w duchu”, jedynie doprecy­zował problem w duchu starotestamentalnej pobożności, kładą­cej nacisk na całkowite zaufanie Bogu[4].

Taka postawa Jezusa stanowi – tak jak pozostałe Jego czy­ny – wzorzec dla każdego Jego ucznia i stanowi wezwanie do naśladowania. Nauczanie i życie Jezusa z Nazaretu dotyczące ubóstwa stanowi wielką nowość w stosunku do tego, co wcze­śniej przyjmowano za normę. Dlatego o. R. Cantalamessa mógł stwierdzić: „Ubóstwo materialne, ze zła, którego należy unikać, staje się dobrem, które trzeba kultywować i ideałem, do które­go należy dążyć. To stanowi wielką nowość przyniesioną przez Chrystusa”[5].

Życie ubogie na wzór Jezusa i próba naśladowania Go stano­wi najważniejszy fundament i uzasadnienie dla ślubu ubóstwa i jego rzeczywistego praktykowania. Idzie o osobiste przylgnię­cie do Chrystusa i pokazanie, że całkowicie ufa się Bogu Ojcu. Wszelkie inne uzasadnienia dla praktykowania ubóstwa są dru­gorzędne. Dlatego tak wielu zakonodawców podkreślało, że kry­zys w praktykowaniu ubóstwa, tak naprawdę dowodzi kryzysu relacji z Chrystusem i świadczy o zapomnieniu bądź niezrozu­mieniu istoty życia zakonnego. W zakonie człowiek wyrzeka się bogactwa i rezygnuje z wielu rzeczy nie dlatego, że są złe czy niepotrzebne, ale dlatego, by naśladować Jezusa i być znakiem dla świata, że trzeba i można ufać Bogu. Na dodatek czyni się to razem z innymi, we wspólnocie, jako świadkowie królestwa.

Opcja na rzecz ubogich

Naśladowanie Jezusa ubogiego – oprócz postawy wyrzecze­nia i zaufania – domaga się działania na rzecz potrzebujących. Mistrz z Nazaretu – jak wyżej pokazano – dał świadectwo wiel­kiej wrażliwości na ludzką biedę materialną i moralną, a to obli­guje Jego uczniów do podobnej postawy. By ją wyjaśnić, warto odwołać się tzw. opcji na rzecz ubogich. Pojęcie to zostało wy­pracowane przez teologów latynoamerykańskich (np. G. Gutier­rez), ale obecne jest również bardzo mocno w nauczaniu Jana Pawła II. Papież nauczał o opcji preferencyjnej, ale nie wyłącznej: „To rodzaj opcji, czyli specjalna forma pierwszeństwa w prak­tykowaniu miłości chrześcijańskiej, poświadczona przez całą Tradycję Kościoła. Odnosi się ona do życia każdego chrześcija­nina, które ma być naśladowaniem życia Chrystusa, ale stosuje się również do naszej społecznej odpowiedzialności, a zatem do stylu naszego życia, do decyzji, które trzeba stosownie podej­mować w odniesieniu do własności i użytkowania dóbr” (Sollicitudo rei socialis, nr 42). W innym dokumencie stwierdza, iż społeczne orędzie Kościoła „zyska większą wiarygodność dzię­ki świadectwu działania, niż dzięki swej wewnętrznej spójności i logice. Również z tej świadomości wypływa jego opcja pre­ferencyjna na rzecz ubogich, która nigdy nie jest wyłączna ani nie dyskryminuje innych grup. Opcja ta nie dotyczy tylko ubó­stwa materialnego, wiadomo bowiem, że zwłaszcza we współ­czesnym społeczeństwie spotyka się liczne formy ubóstwa nie tylko ekonomicznego, ale również kulturowego i religijnego” (Centesimus annus, nr 57).

Postawa ta ma zatem wypływać z miłości, której najwyższy dowód dał Jezus Chrystus. Jego naśladowanie powinno zna­leźć konkretny wyraz w stylu życia i decyzjach podejmowanych przez członków Kościoła, który tylko w ten sposób daje wia­rygodne świadectwo swojej misji ewangelizacyjnej i przyczy­nia się do polepszenia sytuacji życiowej potrzebujących. Sposób podejścia do problemu szeroko rozumianego ubóstwa (nie tyl­ko materialnego, ale np. moralnego i kulturowego) staje się jed­nym z ważnych kryteriów oceny moralnej naszych czynów oraz sprawdzianem, czy dobrze wykorzystujemy dobra i możliwości, którymi dysponujemy.

Służba potrzebującym jest potwierdzona przez całą tradycję Kościoła i powinna być rozwijana w zależności od nowych po­trzeb i uwarunkowań. „Kościół, idąc za przykładem Jezusa (...) i z Niego czerpiąc swoją moc, stał zawsze w pierwszej linii na wszystkich tych frontach działalności charytatywnej: wiele jego synów i córek, zwłaszcza zakonnice i zakonnicy, przyjmując dawne, ale zawsze aktualne formy działania, poświęciło i nadal poświęca życie Bogu, oddaje je z miłości bliźnim najsłabszym i najbardziej potrzebującym” (Jan Paweł II, Evangelium vitae, nr 27). Papież zachęca następnie do kontynuowania tej wspania­łej tradycji, która budzi podziw u każdego obiektywnego obser­watora. „Każda chrześcijańska wspólnota, przeniknięta zawsze żywym poczuciem odpowiedzialności, powinna zapisywać ko­lejne karty tej historii poprzez różnorodną działalność duszpa­sterską i społeczną” (tamże, nr 87).

Wnioski

Ślub i praktyka ubóstwa powinny być zatem widziane w po­zytywnej perspektywie, jako znaki naszego przekonania o pry­macie królestwa i Bożej opiece nad ludźmi. Mówią o tym precyzyjnie Konstytucje Zgromadzenia Księży Najświętsze­go Serca Jezusowego (nr 44-52). Każdy, kto próbuje naślado­wać Jezusa ubogiego i miłosiernego, wkracza na drogę wolności i wdzięczności za Boże dary oraz może oddać swoje życie na służbę ubogim (w szerokim rozumieniu tego słowa). Do indy­widualnej i wspólnotowej refleksji niech pozostaną następują­ce pytania: Czemu służą dobra, którymi dysponujemy dzięki dobroczyńcom i naszej pracy? Czemu poświęcamy nasz wolny czas i siły? Czy i w jakiej proporcji dzielimy się dobrami mate­rialnymi? Czy wielbimy Boga za Jego hojność?

 

[1] Por. H. Arendt, O rewolucji, Kraków 1991, s. 21.

[2] A. Toqueville de, Dawny ustrój i rewolucja, Kraków 1994, s. 145.

[3] Jan Paweł II, Bóg chce waszego awansu ludzkiego. Przemówienie podczas odwiedzin w Faveli Dos Alagados w Salvador Da Bahia, 07.07.1980, nr 3.

[4] Por. J. Dupont, Le beatitudini, Roma 1972, t. I, s. 529-539.

[5] R. Cantalamessa, Ubóstwo, Kraków 2001, s. 33.